GŁASKAJĄCE RĘCE

Głaskające ręce, gadające usta…

Czasami chodzę po miejskim parku z moim psem. Kilka razy spotkaliśmy pewne małżeństwo, które zakupiło nowego psa. Znam ich z widzenia, na początku tego roku, a może z końcem zeszłego pożegnali swego poprzedniego pupila. Tamten był samcem dużej rasy, teraz mają sunię rasy średniej, lecz o wiele bardziej wymagającej.

Pierwszy raz spotkaliśmy się pięknego, letniego przedpołudnia. Sunia miała 3 miesiące i była rozkosznym psiaczkiem, prowadzonym na smyczy typu flexi ( sic! Nie cierpię ! ). Gdy cała trójka zauważyła mnie z psem zatrzymali się. Pewnie robili rozpoznanie, kto to idzie z wielkim, czarnym psiakiem ;). Kiedy mnie poznali ruszyli naprzód, mała wyrywała do przodu ciągnąc niemiłosiernie . Hm – powiedzmy – Ami śmiało podbiegła do Nortona, podsikując, pokazując zachowania submisyjne, cieszyła się bardzo ze spotkania. Norton spokojnie znosił jej radość i usiłowanie skakania po sobie. Ludzie, jej opiekunowie, cały czas gadali; Ami nie skacz, co robisz, Janie kałuża,weź ją , bo się ubrudzi, jaki on duży, jaki łagodny, jaką ma miłą sierść…słowa, słowa, słowa. Pan objaśniał żonie, że ten pies-wskazując na Nortona, to był jedyny , który z ich poprzednim psem spotykał się bez agresji, że on taki łagodny. Mówiąc to cały czas patrzył na mojego psa i cały czas usiłował go pogłaskać po głowie. Psy kręciły się wokół nas, no bo Ami była na smyczy, to dłuższej to krótszej, jak to flexi, wyciąga się automatycznie. Norton przez cały ten czas umiejętnie unikał ręki, która próbowała go dorwać. Wreszcie zdecydowałam, że mój pies ma już dość całej tej sytuacji, gadających ust, osaczającej go ręki, skaczącego malucha. Pożegnałam się i usiłowałam ominąć stalową linkę. Niestety, plączący się szczeniak wokół nóg na smyczy spowodował, że linka przejechała po moich gołych nogach z tyłu, w zgięciu kolana. No cóż, syknęłam z bólu i poszłam w swoją stronę.

Spotykaliśmy się jeszcze dwa, trzy razy. Za każdym razem taki sam scenariusz. Gadające głowy, ręka próbująca pogłaskać mojego psa , szalejący szczeniak na smyczy , opiekunowie, którzy właściwie nie wiedzieli na ile chcą pozwolić szczeniakowi na bliski kontakt z dorosłym, innym psem. Automat cały czas wydawał dźwięki, to oznaczało, że pan manipulował przy przycisku rolującym linkę.

Kilka dni temu znowu spotkaliśmy się, ale przebieg naszej wspólnej interakcji zakończony został inaczej niż zwykle. W momencie, kiedy pan Jan gadał i gadał wpatrując się w mojego psa ( no bo o nim mówił ) i wyciągał rękę w jego kierunku ( bo ma taką miłą sierść ), Norton odszedł na kilka kroków i głośno ( wszak jest dużym psem, to i głos ma donośny ) szczeknął na pana. Zrobiło się cicho. Po chwili usłyszałam coś w rodzaju; „Jednak jest agresywny…” i państwo z szalejącym na flexi szczeniakiem, trochę już starszym, oddalili się.

Jaki morał płynie z tego opowiadania?

Po pierwsze; Kochani, nie głaskamy obcych psów. Naprawdę, nie jest tak, że każdy pies uwielbia pieszczoty. Powiem więcej, niewiele psów lubi głaskanie przez obcych na spacerach. W ogóle to ktoś, kto wyciąga rękę do nieznanego psa , ryzykuje ugryzienie. Pies nie jest człowiekiem w futrze, nie jest w ogóle z rzędu naczelnych jak ludzie czy małpy. Czy widzieliście kiedykolwiek, aby psy obejmowały się, głaskały po głowach, przytulały? Czy psia mam nosi je na rękach i pieści? Nie, psy to drapieżniki i ich zachowania bardzo różnią się od naszych. Uszanujmy to. Na przykład mój pies lubi pieszczoty, które otrzymuje od bliskich mu ludzi, ale też nie za długo. Pozwala na kilka głasków i koniec. Z godnością oddala się. Ma do tego prawo ! Jest wyrozumiały, troszkę przyzwyczajony i dlatego znosi też krótkotrwałe muśnięcia po głowie od obcych, zwłaszcza innych opiekunów psich, kiedy sam z własnej woli podbiega sprawdzić kim jest człowiek danego, spotkanego psa. Jednak czasami obserwując go i ręce , które próbują pogłaskać jego głowę zastanawiam się czy nastąpi taki moment, że się odwarknie albo wyszczerzy zęby? Ludzie, którzy to robią naprawdę ryzykują. Gdy psy spotykają się ze sobą są podekscytowane, skupiają się na interakcji z psim nieznajomym. Nigdy nie wiadomo jak zareagują na rękę, która zawisa nad ich głową.

Po drugie; gdy psy zapoznają się ze sobą, następuje u nich wzrost emocji. W zależności od cech osobowościowych i doświadczeń danego psa, oscylują one na różnych częstotliwościach. Obserwujmy zachowania takich psiaków w milczeniu. Próbujmy wyciągać wnioski z zachowania psów. Może nasz psiak nie czuje się komfortowo w danej interakcji? Może jednak się boi? A może jest napastliwy? Skupmy się, nie nawijajmy makaronu na uszy. Gadanie zostawmy na inny czas. Bo może się okazać, że dana interakcja jest bardzo trudna dla naszego pupila i wtedy należy psa wyprowadzić z danej sytuacji. Albo podążyć za nim, bo ma już dość i sam opuszcza teren spotkania.

Ps. Imiona ludzi i psa zostały zmienione.

Danuta Grabowska, psia-psiółka

ten artykuł jest chroniony prawami autorskimi, kopiowanie i upublicznianie bez zgody autorki zabronione