Życie z golden retrieverem

W ostatnich czasach furorę robią goldeny. Golden retriever w oczach przeciętnego człowieka to przytulaśny, stworzony do pieszczot, biały przyjaciel każdego człowieka. Zapomina się kompletnie do czego został wyhodowany golden. A przypomnę, że golden retriever należy do grupy psów aportujących, płochaczy i psów wodnych, sekcja psów aportujących. Czyli absolutnie nie jest to pies kanapowy!

Wczesną wiosną byłam z wizytą w domu, gdzie mieszkał 8 miesięczny golden. Sprawiał kłopoty, więc pani zadzwoniła do mnie, żeby może jakieś szkolenie….? Odbyłam dwie wizyty i na tym koniec. Powiem Wam, że na warunki w jakich żył ten psiak to i tak traktował dom i domowników z pełnym szacunkiem. Otóż czasami pogonił po mieszkaniu kota, który był również młodym stworzeniem nudzącym się okrutnie tak jak jego towarzysz pies. Skakał z radości na ludzi, bo tak okazywał radość i była to jego jedyna rozrywka oprócz tarmoszenia – szczęśliwego z tego powodu – kota. Pogryzł nowiuśką smycz! No i był „nieznośny”, chociaż kochany…

Odbyłam rozmowę z panią i panem, a jakże. Okazało się, że psiak raz na dwa tygodnie na spacer chodzi, bo częściej nikt nie ma zdrowia i nie ma gdzie, a poza tym wybrudzi się. Do ogródka jest wypuszczany na bardzo krótko, no bo leje i jest błoto. A zresztą on tam tylko goni jak szalony i szczeka na psa sąsiada za siatką. Zrób pani z nim coś. Spróbowałam „coś” z nim zrobić. Bardzo inteligentny i chętny do pracy…., ale nie dano mi i jemu więcej szansy. Prosiłam, aby zabierać go na spacery, bo pies to nie człowiek w futrze i nie do tego został stworzony, aby z człowiekiem siedzieć na kanapie i oglądać TV ! Nie wiem co się z nim teraz dzieje.

golden_retriever

Obecnie mieszka u nas w domu goldenka, ma 1,5 roku. Jej ludzie wyjechali na 10 dni i zostawili ją pod moją opieką na ten czas. Powiem Wam: słodka, przytulaśna, przyjazna do wszystkich stworzeń mieszkających u nas w domu. Pełna energii, silna, wytrwała, radosna, ale… jej zachowanie niepokoiło mnie. Mianowicie, trudno jej było utrzymać emocje na wodzy. Była mocno podekscytowana obecnością Nortona (mojego psa), przechodzącymi domownikami (ludźmi), kotem siedzącym na stole… Jej ekscytacja była oczywiście podszyta też stresem związanym z rozstaniem ze swoimi opiekunami, z nowym miejscem. Ale po dwóch, trzech dniach powinno to minąć. Ale nie. Długie spacery po łąkach i ścieżkach trochę jej pomagały. Tarmoszenie się z Nortonem męczyły, ale też czasami podnosiły ekscytację na wyższy poziom. Ćwiczenia z posłuszeństwa przynosiły ulgę, ale na krótko. Pozwalałam na łące dłużej polować na gryzonie, długo kopała, ale to nie pomagało jej. Nie uspakajało, chociaż oczywiście chwilowo wyczerpywało.

I nagle dziś na Rabą dostała to, czego jej trzeba było. Zapolowała na kaczkę! Spokojnie:), polowanie było bezkrwawe, kaczka absolutnie nie ucierpiała. No może trochę się zestresowała, ale przecież stres jest wpisany w życie każdego stworzenia; człowieka, psa, a nawet kaczki.

golden retriever_szczeniak

Byliśmy na porannym spacerze nad Rabą, Norton brodził po wodzie, a goldenka skakała po niej czerpiąc wyraźną radość z zabawy. Nagle zobaczyła niedaleko przepływającą kaczkę. W momencie rzuciła się w jej stronę. Woda nie była głęboka, nie płynęła, lecz skakała z prądem w wodzie po brzuch. Była bardzo rozemocjonowana. Kaczka nie odfruwała tylko raczej „biegła” po wodzie. Widziałam, że wcześniej płynęła w towarzystwie młodych, już dość wyrośniętych, mamy lipiec. Zrozumiałam, że chce psa odciągnąć od młodych. Dopiero po ok. 40-50 metrach stwierdziła, że jej dzieci są bezpieczne i poderwała się do lotu. Psiak po chwili zorientował się, że nie ma szans dogonić kaczki i zaprzestał pogoni. Sunia wróciła do mnie. Owszem widziałam jej zadowolenie, ale przede wszystkim zwróciłam uwagę na jej dyszenie czyli zmęczenie fizyczne. Cóż – pomyślałam – zmęczyłaś się mocno. :)

Dopiero w domu zobaczyłam jak wpłynęło na nią to 3-4 minutowe polowanie czyli zaspokojenie potrzeby, do której została stworzona, wyhodowana. Cała akcja była o 9 rano. Do 19 psa w domu „nie było”. Nie marudziła, nie łapała mnie za rękę, umiarkowanie i krótko cieszyła się na spotkanie z innymi ludźmi, nie zaczepiała Nortona, nie żebrała o jedzenie. Spokojnie odpoczywała, spała na chłodnym betonie, leżała trochę na słońcu przed domem, polegiwała nieopodal Nortona. Jej aktywność trwała 5 minut po czym znajdowała nowe miejsce, aby się położyć i spać. Cud – miód. Wzór zrównoważonego psa ! :). I to nie dwugodzinne bieganie ją tak zmęczyło, lecz 4 minutowe polowanie!

Macie w domu goldena? To macie podpowiedź czego potrzebuje Wasz pies.

Pozdrawiam.

Danuta Grabowska, psia-psiółka

ten artykuł jest chroniony prawami autorskimi, kopiowanie i upublicznianie bez zgody autorki zabronione